ROZDZIAŁ 4
Tak, dobrze go znała. To był…
-Nott! Nie, nie pójdę z tobą na bal! Nigdy z tobą nigdzie
nie pójdę!
Powiedziała i wbiegła do biblioteki. Rzuciła się na półkę z
książkami o eliksirach. Od razu znalazła książę, której szukała,
„Najsłynniejsze eliksiry i ich działania”. Znalazła spis treści i szukała
działu „Eliksiry prawdy”. Przewróciła na 72 stronę. Od razu zaczęła spisywać
notatki. Później ułożyła z nich wypracowanie dla Snape’a. Zajęło jej to około 2
godzin. Z biblioteki wyszła cała zmęczona, skierowała się w stronę dormitoria
Ślizgonów. Stanęła przed wejściem i powiedziała hasło.
-Amy! Pomogłaś temu Gyrfonowi?! –rzuciła Ann.
-Tak! I nic wam do tego! On też mi pomógł! –powiedziała Amy
i weszła na schody.
Weszła do dormitorium i usiadła przy biurku. Wyjęła
podręcznik do transumatcji i zaczęła odrabiać pracę domową. Kiedy już wszystko
było gotowe zerknęła na zegarek, 18.55. Jak najszybciej umiała wbiegła na
parter i weszła do Wielkiej Sali. Dyrektor rozpoczął przemówienie.
-Drodzy uczniowie! Nauczyciele! I cała reszta! W sobotę do
naszej szkoły przyjadą uczniowie z Beauxbatons i Durmstarngu. Powód znacie. Będziemy
ich gościć przez cały rok! Proszę o zachowanie się przyzwoicie! A teraz,
smacznego!
Na stołach pojawiły się smakowite potrawy. Po jakiejś chwili
do Wielkiej Sali weszło dwóch chłopców w garniturach z kwiatami. Blondynka,
jako, że nic jeszcze nie wzięła do ust wybuchła śmiechem. Znała powód ich
przebrania. Wyobraziła sobie jak Malfoy tak prosi Ann. To byłoby coś
niesamowitego. Na samą myśl uśmiechnęła się do siebie. Spojrzała w stronę
Gryfonów. Zobaczyła jak Wood trzyma za rękę Katie. Poczuła, że pomogła znaleźć
im prawdziwych siebie. Była ciekawa z kim ona wybierze się na bal. Włożyła
sobie na talerz pudding, zjadła go i poszła do dormitorium. Ale coś ją
zatrzymało, a dokładniej ktoś.
-Witaj Fred!
-Hej Amy. To ty powiedziałaś Wood’owi co ma robić?
-Tak, ale mam nadzieję, że nie zniechęciło cię to do udziału
w balu.
-Oczywiście, że nie. Jak wszyscy chłopcy będą tak robić, to
ja muszę wymyślić coś oryginalnego.
-Życzę powodzenia.
-Pójdziemy na spacer?
-Jasne, że tak!
Wzięli się pod ręce i wyszli z zamku. Usiedli nad jeziorkiem
-Wyobrażasz sobie jak Malfoy kogoś zaprosi?
-Ta… Annie będzie zachwycona!
-Wiesz co, nie chcę nic mówić ale on nie ma zamiary zaprosić
Ann…
-A kogo?!
-Nie do końca wiem, ale słyszałem jak mówił „Ja nie zaproszę
Ann! Może i jest moją dziewczyną, ale nie pójdę z nią na bal! Ona jest za
młoda!”…
-Biedna dziewczyna… Ona się załamie!
-Znała się z Malfoy’em zaledwie parę dni, a tu już związek.
Czy to aby nie za szybko?
-Może trochę… Ale jak mam jej to powiedzieć?!
-No nie wiem… Nie mów jej tego, on sam to zrobi!
-Chyba masz rację… No nic, ja idę do pokoju wspólnego. Pa!
-Pa!
Dwójka czarodziei poszła w swoich kierunkach, Fred na górę,
a Amy na dół. Blondynka weszła do Pokoju Wspólnego bez słowa. Od razu
skierowała się dormitorium. Zerknęła na zegarek, była 20.00. Wzięła pidżamę i
weszła do łazienki. Zdjęła brudne ciuchy i weszła do wanny pełnej wody i piany.
Delikatnie zanurzyła się i czuła jak bąbelki masują jej ciało. Po półgodzinnej
kąpieli wyszła z wody. Rozpuściła włosy i uczesała je, a potem nałożyła na
siebie piżamę z rysunkiem żyrafy. Wyszła z łazienki i wzięła książkę „Historia
Hogwartu”. Zaczęła ją czytać i nie wiedziała kiedy zasnęła.
***
Obudziła się w środku nocy. Nie wiedziała co było przyczyną
tej nagłej pobudki. Nałożyła kapcie, wzięła różdżkę, wyszeptała „Lumos!” i
zeszła na dół. Schodziła ostrożnie, jakby bała się, że coś może ją zaatakować.
Kiedy już tam doszła usłyszała krzyk. Nic nie myśląc skierowała się w stronę
tego głosu. Dobiegał on z jednej z pustych klas. Weszła tam, a to co zobaczyła
kompletnie zbiło ją z tropu. Na środku pomieszczenia stał George w garniturze z
bukietem róż, a obok niego ogromny miś. Dziewczynie oczy zaszkliły się ze
szczęścia. Podeszła do niego, a on powiedział
-Pomyślałem sobie, że… no…. Może… Poszłabyśzemnąnabal?
-Słucham? Wiesz, nie za bardzo zrozumiałam… -i uśmiechnęła
się szczerze.
-Czy poszłabyś ze mną na bal?
-A co z lustrem Ani Enigarp? Widziałeś tam siebie i
Angeliną, prawda?
-No, nie do końca… Robiłem to tylko, żeby pomóc Fredowi…
Zgadzasz się?
-Pytanie?! Oczywiście, że tak!
Uśmiechnął się jak najładniej i najszczerzej umiał. Ona
podeszła do niego jeszcze bliżej. Wręczył jej kwiaty. Odłożyła je na stolik.
Dopiero teraz zrozumiała co czuje, że go kocha. Ich twarze dzieliły milimetry.
On postanowił wykonać pierwszy krok, złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
Całował ją delikatnie, jakby bał się, że
nagle ucieknie. Ona nie zamierzała tego zrobić. Przejechał językiem delikatnie
po jej wargach, a ona cicho jęknęła otwierając przy tym usta. Wtedy wsunął jej
język do ust i przycisnął ją do siebie. Rozpoczął się taniec zmysłów. Ona wplotła
swoją rękę w jego włosy i wskoczyła na jego biodra. Obydwoje chcieli, żeby ta
chwila trwała wiecznie. Ale tak już jest, że ktoś musi to przerwać. Tym razem
był to Fred…
-Co wy robicie?!
Para oderwała się od siebie i pierwsza odezwała się Amy.
-Całujemy! Nie widać?!
-Jak wy możecie?! –krzyczał Fred.
-Stary! Uspokój się! –tym razem odezwał się George.
-Obiecałeś!
-Fred! Uspokój się! Nic do ciebie nie czułam i nic nie
czuję! Ogarnij się!
Wkurzony bliźniak wyszedł z klasy.
-No cóż… Ja też już pójdę George. –powiedziała Amy i
cmoknęła go w policzek.
*Całkowicie nie mam
pojęcia o czym pisać, więc przenieśmy się do 25 grudnia. A co w tym czasie się
wydarzyło? Amy nadal była z George’m, chociaż dostała przynajmniej 20 zaproszeń
na bal i prawie zamordował ją Fred… No ale trudno! A i jeszcze Ann zerwała z
Malfoy’em! 25 grudnia*
Blondynka wstała wcześnie z rana, około 6.00. Od razu
zobaczyła stertę prezentów. Zaczęła otwierać każdy po kolei. Najpierw prezent
od rodziców, czyli czarodziejski aparat. Kolejny od siostry, czyli album na
zdjęcia. Od babci dostała śliczną broszkę z kwiatkiem, a od Ann śliczny różowy sweterk. Malfoy przestał się z nią przyjaźnić od kiedy zerwali z Ann. Nasza bohaterka uśmiechała się od ucha do ucha na widok prezentów. Poszła do łazienki umyć się. Kiedy już wykonała czynności porannej toalety nałożyła czarną koszulkę z różowym napisem "ALWAYS HAPPY", na to sweterek od Ann, oraz czarne rurki i botki. Włosy związała w normalnego kucyka. Wyszła z łazienki, nałożyła płaszcz i skierowała się na błonia. Myślała od dzisiejszym balu. Kiedy już doszła odgarnęła śnieg z ławki i usiadła na nią. Nagle ktoś powiedział:
-Wesołych świąt słońce! -to był George.
Dziewczyna zerwała się z ławki i czule pocałowała chłopaka. Kiedy już pocałunek się zakończył chłopak powiedział:
-Mam coś dla ciebie -wyciągnął małe pudełeczko i podał jej je- Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Dziewczyna otworzyła pudełeczko i to co zobaczyła zaparło jej dech w piersiach. Była to śliczna bransoletka z zawieszkami w kształcie kluczyka, książki, biedronki, koniczyny i serduszka.
-Ja też ci coś mam. -i wyjęła trochę większe pudełeczko, które wręczyła mu.
On otworzył je i zobaczył zestaw do konstruowania różnych zabawnych sprzętów.
-Dziękuję -powiedział.
Pocałował ją czule. Widać było jaką cudowną parę tworzą. Przez najbliższą godzinę rozmawiali o wszystkim i o niczym. Aż Emily opowiedziała:
-George, chodź na śnadanie! -i pociągnęła go za rękę.
Szli tak aż do Wielkiej Sali, gdzie dali sobie buziaka i odeszli do swoich stołów. Amy nalała sobie do miski mleka i wsypała płatki czekoladowe. Szybko je zjadła i popędziła do dormitorium. Tam rozpoczęły się przygotowania do balu. Najpierw umyła się i swoje włosy. Później pomalowała paznokcie na rękach i na nogach na czerwono. Wyjęła z szafy sukienkę i różowe szpilki. Sukienka była jej mniej więcej do kolan i miała czarny kolor. Na brzuchu biała wielką czerwoną kokardę, która z tyłu była biała. Od pasa w dół rozszerzała się. Natomiast trzymana na ciele była poprzez coś w stylu góry bluzki, tj. prawie, że niewidoczna góra bluzki. Sukienkę powiesiła na wieszaku, który powiesiła na szafę, natomiast buty postawiła obok szafy. Jej włosy były już prawie suche, więc poszła się przebrać w jakieś ubranie przed balem. Nałożyła leginsy oraz rozciągniętą bluzkę w kolorze czerwonym, a na nogi najzwyklejsze kapcie. Położyła się na łóżku i zaczęła czytać mugolską ksiażkę, "Pamiętnik księżniczki". Po długim czasie spojrzała na zegarek, była 14.00. Szybko położyła książkę do szafki i nałożyła trampki. Pobiegła do Wielkiej Sali i szybko zjadła lekki obiad, czyli ryż z sałatką i mięskiem. Kiedy już skończyła pobiegła do dormitorium zacząć główne przygotowania. W końcu bal rozpoczynał się o 18.00, a była już 15.00. Dziewczyna najpierw nałożyła sukienkę, póżniej zrobiła lekki makijać, czyli pomalowała usta szminką, rzęsy przejechała tuszem i nałożyła trochę różu na policzki. Nadszedł czas na włosy. Pokręciła je lekko i wyprostowała grzywkę, zwykle opadającą na bok, teraz leżącą prosto na czole. Końcówki włosów było pokręcone, przez co dziewczyna wyglądała jeszcze piękniej. Później nałożyła szpilki i udała się do Pokoju Wspólnego. Widząc ją niektórym dech zaparł w piersiach. Czternastolatka nie reagując na nich wyszła z lochów. Udała się na górę i zobaczyła okropny widok, a dokładniej...
__________________________________________________________________________
Wiem, długo czekaliście, ale nie miała ani trochę weny ;__; Ten rodział wgl mi się nie podoba, jest krótki i nudny jak flaki z olejem ;__; Ale dedykuję go Czekoladce ^.^ Jeśli się podoba to zostaw komentarz :)
__________________________________________________________________________
Wiem, długo czekaliście, ale nie miała ani trochę weny ;__; Ten rodział wgl mi się nie podoba, jest krótki i nudny jak flaki z olejem ;__; Ale dedykuję go Czekoladce ^.^ Jeśli się podoba to zostaw komentarz :)